poniedziałek, 17 lutego 2014

Ktoś jednak pisał dla mnie wiersze...

Dziś coś się zmieniło… Do dziś marzyłem o tym żeby ktoś napisał dla mnie wiersz. Bo to zawsze ja pisałem wiersze dla kogoś. Wtedy gdy kochałem i byłem kochany, ale częściej gdy kochałem nie będąc już kochanym. Gdy czytałem wiersze kobiet pisane sercem, tym zranionym, stęsknionym, złamanym, marzyłem o tym by kiedyś ktoś napisał dla mnie wiersz wyrażający pełnię swoich uczuć…

Dziś się to zmieniło. Nagle.

Beatę poznałem jak zwykle na czacie w lutym 2012 roku. Zaczęło się także jak zwykle od luźniej rozmowy. Wtedy ta rozmowa była o Samotności w sieci J. L. Wiśniewskiego. O fascynacji tą powieścią. O postaci Jakuba. Trudno dziś już sięgnąć mi pamięcią do tamtych słów które padały, choć przecież mógłbym sięgnąć choćby do czatu na Gmailu. Nasza znajomość trwała zaledwie może trzy tygodnie. Długo i bardzo krótko. Ale wiele słów wtedy padło. Nawet nie wiem jak wygląda Beata. Dostałem zaledwie kilka powycinanych fotografii. Powycinanych tak by nie było widać twarzy. Jednak wtedy najważniejsze było to, że fascynowała mnie osobowość i intelekt tej kobiety a niekoniecznie to jak w rzeczywistości wygląda. Nasze rozmowy były bardzo różne. Głupawe i mądre. Te głupawe, zupełnie przyziemne dotyczyły… ech, może nie warto o tym pisać, ale na samą myśl uśmiecham się, bo przecież delfiny to bardzo piękne i inteligentne morskie ssaki. A te inne rozmowy kręciły się wokół moich wierszy. Jakoś tak. Pod wpływem tej znajomości i tych rozmów powstały dwa wiersze. Jeden z nich bezpośrednio nawiązywał do Samotności w sieci i osoby Jakuba:


Jakubowi…

dlaczego ty mu umarłaś?
anioły nie umierają
bo są dziećmi wieczności
na ziemię choć spadają

i ty spadłaś mu nagle
w stołówce, pod nogi jego
parząc do żarem zupy
i czarem piękna swojego

anioł… piękny i dobry
zamknięty w ciszy świecie
tak żądny pokochania
i ufny tak jak dziecię

świat swój zmienił dla ciebie
przynosił ci konwalie
wypełniał tobą życie
miał cię… swoją Natalię

a gdy już byłaś blisko
by się w kobietę zmienić
okrutny powiew śmierci
poderwał cię z jego ziemi

w głębiny pójść otchłani
tak bardzo chciał za tobą
lecz Andrzej… ksiądz mu „pomógł”
pogodzić się ze sobą

anioły nie umierają
nawet te całkiem ziemskie
bo ty w nim ciągle żyjesz
wybrałaś ciało męskie...

15 marca 2012


Później wiersz ten, napisany ręcznie, piórem, znalazł się na wklejce do Tryptyku ofiarowanego Agnieszce. Tryptyk z dedykacją, by przeczytała i by umiała kochać... Taki jeden z prezentów, które być może teraz leżą gdzieś na śmietniku i są zupełnie zapomniane.

Drugi wiersz był napisany tylko i wyłącznie dla Beaty. Właściwie to ten drugi wiersz był napisany kilka dni wcześniej, wiec powinienem powiedzieć, że był pierwszy… Pamiętam, że zniknęła na kilka dni. Była chora. Tęskniłem. Tak wirtualnie, bo przecież była to tylko wirtualna znajomość, więc i wirtualnie mogłem tęsknić, ale teraz, z perspektywy czasu, wiem, że tęskniłem i pod wpływem tej tęsknoty napisałem:


Prawda czy złudzenie

Spójrz jaki świat jest dziwny
Jak losy ludzi plecie
Kolor oczu mych piwnych
Z czerwienią ust twych jak maliny w lecie

Znaleźć nam się pomogła
Zimna i wirtualna technika
A Ciebie niemoc zmogła
Pojawiasz się i znikasz…

Nie znam Cię, tak realnie
A tęsknię jak za najbliższą
I czuję Cię wirtualnie
Co pokaże nam przyszłość?

Samotna w sieci istnienia
Choć bytów całe tłumy
Co masz do powiedzenia?
W świecie realnym lecz z gumy

Czy znaleźć nam się jeszcze
Wszechświat na niby pozwoli?
Czy w ramach Twoich się mieszczę?
Czy pogadamy do woli?

Tak wirtualnie więc czekam
Aż spotkać dasz mi siebie
Więc proszę, dziś nie zwlekaj
I ukaż się na mym „niebie”…

8 marca 2012


Potem stało się to co się stało. Przeważyła znajomość z Agnieszką, ta mniej wirtualna. Przyszło zauroczenie. Takie prawdziwe. Potem zauroczenie przerodziło się w miłość, plany, nadzieje i realność. Pamiętam jak napisałem do Beaty i powiedziałem jej, że jest Agnieszka i że ona się tylko liczy. I że chcąc być fair wobec niej muszę zrezygnować nawet z tej wirtualnej znajomości. Wtedy to dowiedziałem się, że Beata, w ciągu tych zaledwie może trzech tygodni poczuła coś do mnie… Ale nie miało to dla mnie znaczenia. Bo ja kochałem Agnieszkę. Wtedy, gdy kochamy kogoś, nie ma znaczenia to, że ktoś tam nas pokochał, zauroczył się. Ważne jest by obiekt naszej miłości ją odwzajemniał. A ja czułem, że Agnieszka odwzajemnia moje uczucie. Liczyło się tylko to. A Beata? No cóż…

Dziś dowiedziałem się, że jednak ktoś pisał dla mnie i do mnie wiersze. Przeglądając komentarze pod moimi wierszami na Beju zastanowiły mnie dwa z nich. Napisała je Gaudia. Jeden pod wierszem dla Agnieszki, gdy tonąłem w błękitnej toni jej oczu, a drugi pod moim bólem kochania. Dlaczego nie domyśliłem się kim jest Gaudia? Ale nie dawało mi to przecież spokoju…

Dziś dowiedziałem się kim jest Gaudia. I dziś dowiedziałem się, że większość jej wierszy jest dla mnie. Są smutne. Pisane złamanym sercem. Pisane bólem. Pisane tak pięknie. Pisane dla mnie. Już nie mogę powiedzieć, że nikt nie napisał dla mnie wiersza.

Beata cierpiała, a ja dowiedziałem się o tym prawie po dwóch latach. Dziś nie ma już Agnieszki. Wróciła do życia z którego tak bardzo chciała uciec. Nie pozostało mi po niej nic prócz pełnych garści wspomnień. Staram się pamiętać tylko te piękne chwile. Reszta zamknięta jest w pudle, które wraz ze wszystkim co miałoby mi Ją przypominać znalazło swoje miejsce w piwnicy. Po Beacie pozostały mi jej wiersze, które pisała dla mnie, choć nie wiedziałem, że to ja jestem ich adresatem…


***

Mówiłaś Halinko – z tęsknoty pisze się wiersze…
Ja wierszy pisać nie umiem.
Tęsknię zwyczajnie – płaczę.
Szukam go wszędzie ukradkiem,
By o tym nie wiedział…
Myśli moje strugami słonymi płyną
Jak Twoje słowa…
Nie dowie się nigdy,
Że utonął już dawno…

Gaudia, 27 marca 2012




A jednak się dowiedziałem…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz